Dzień 8 - 21.09.2018 Calenzana - schronisko Ortu di u Piobbu
Pierwszy dzień na szlaku GR 20, według książki-przewodnika (autorstwa Davida Abrama) około 6 godzin marszu, wciąż pod górę, startujemy z położonej na około 300m n.p.m. Calenzany aby dojść do schroniska Ortu di u Piobbu położonego na 1570m n.p.m. Około 1300m podejścia.
Postanowiliśmy iść bez napinki, te 6 godzin i tak jakoś przejdziemy - mamy na to cały dzień - pomyśleliśmy, wyspaliśmy się, zjedliśmy śniadanie, spakowaliśmy plecaki, zrobiliśmy ostatnie zakupy w markecie SPAR, odstawiliśmy samochód na miejski parking w Calenzanie (jest bezpłatny). Ostatecznie na szlak ruszyliśmy około godziny 10.00 jako ostatni z poznanych z widzenia osób, które nocowały w Gite d'etape.
Początkowo szło się bardzo ciężko, było gorąco i duszno, mozolnie wspinaliśmy się pod górę trawersującymi zbocza ścieżkami, byłam pełna obaw czy damy radę na szlaku przez tyle dni, czy nasze plecaki nie są zbyt ciężkie.
Na szczęście im wyżej, im piękniejsze widoki i im więcej orzeźwiającego wiaterku tym lżej się szło.
Widoki były naprawdę cudowne, widzieliśmy kawałek wybrzeża z miastem Calvi oraz różne góry rozciągające się ze wszystkich stron.
Widoki były naprawdę cudowne, widzieliśmy kawałek wybrzeża z miastem Calvi oraz różne góry rozciągające się ze wszystkich stron.
W pewnym momencie jeszcze na początku szlaku dołączył do nas młodziutki seter, uparcie się nas trzymał, martwiłam się, że zgubił się komuś kto był tu na spacerze z Calenzany i to niedobrze, że pies idzie z nami w górę, zadzwoniłam na telefon, który pies miał zapisany na obroży, okazało się, że pies jest ze schroniska Ortu di u Piobbu i faktycznie prowadził nas tam całą drogę, oczywiście tempo psa było wiele szybsze niż nasze, więc wracał się wielokrotnie i czekał na nas.
Do przełęczy Bocca u Saltu 1250 podejście jest dość mozolne i ciężkie, dopiero za przełęczą zaczyna się ciekawszy odcinek z elementami wspinaczki, a ostatni etap dojścia do schroniska jest bardzo przyjemny, to prawie pozioma ścieżka z pięknymi widokami.
Do schroniska doszliśmy o godzinie 17.30, czyli szliśmy 7,5 godziny, wliczone w to były odpoczynki na posiłki, podziwianie widoków i robienie zdjęć, nie spieszyliśmy się.
I tak do schroniska nie dotarliśmy jako ostatni, na ostatniej przełęczy Bocca a u Bazzichellu spotkaliśmy parę Niemców, którzy również w kolejnych dniach docierali do schronisk jako ostatni, a potem jednak bardzo nas zaskoczyli - ale o tym w swoim czasie.
I tak do schroniska nie dotarliśmy jako ostatni, na ostatniej przełęczy Bocca a u Bazzichellu spotkaliśmy parę Niemców, którzy również w kolejnych dniach docierali do schronisk jako ostatni, a potem jednak bardzo nas zaskoczyli - ale o tym w swoim czasie.
We wszystkich schroniskach na szlaku GR20, w których byliśmy obowiązywał ten sam cennik dotyczący noclegów: 14e od osoby za nocleg w schronisku (wieloosobowe sale z pryczami bez wygód), 7e od osoby za nocleg we własnym namiocie, 11e za skorzystanie z namiotu schroniskowego plus po 7 od osoby.
Jeśli chodzi o wyżywienie to wszystkie schroniska mają wyposażone kuchnie do dyspozycji turystów, są garnki, patelnie, palniki, woda, tylko produkty trzeba przynieść własne. Gotowe posiłki w schroniskach są raczej drogie, śniadanie 8-10e, obiadokolacja około 20e i wybór dań raczej jest dość skromny.
Ogólnie schroniska są o surowym standardzie, nieliczne mają ciepłą wodę, przy Piobbu były prysznice ale z zimną wodą, kiedy szliśmy we wrześniu dni były jeszcze gorące ale wieczory i noce już chłodne, polecam skorzystać z prysznica zaraz po przyjściu ze szlaku kiedy jesteśmy rozgrzani, bo potem gdy robi się chłodno pod wieczór trudno znaleźć motywację.
Teoretycznie na szlaku GR20 nie wolno nocować pomiędzy schroniskami na dziko, należy biwakować wyłącznie w wyznaczonych miejscach czyli przy schroniskach. Praktycznie z tego co słyszałam jest to pilnowane tylko w sezonie (lipiec, sierpień), we wrześniu prawdopodobnie nie, ale pewnie jakieś ryzyko jest. Czy dostaje się za to mandat też nie wiem. Akurat na GR20 nie spaliśmy na dziko, cena łącznie 14e nie była wysoka, a jednak możliwość korzystania z wody, kuchni, łazienki itp. trochę ułatwia życie. Na dziko są to dość trudne góry, trudno znaleźć dobre miejsce na biwak, niewiele jest źródeł wody pitnej.
Ogólnie schroniska są o surowym standardzie, nieliczne mają ciepłą wodę, przy Piobbu były prysznice ale z zimną wodą, kiedy szliśmy we wrześniu dni były jeszcze gorące ale wieczory i noce już chłodne, polecam skorzystać z prysznica zaraz po przyjściu ze szlaku kiedy jesteśmy rozgrzani, bo potem gdy robi się chłodno pod wieczór trudno znaleźć motywację.
Teoretycznie na szlaku GR20 nie wolno nocować pomiędzy schroniskami na dziko, należy biwakować wyłącznie w wyznaczonych miejscach czyli przy schroniskach. Praktycznie z tego co słyszałam jest to pilnowane tylko w sezonie (lipiec, sierpień), we wrześniu prawdopodobnie nie, ale pewnie jakieś ryzyko jest. Czy dostaje się za to mandat też nie wiem. Akurat na GR20 nie spaliśmy na dziko, cena łącznie 14e nie była wysoka, a jednak możliwość korzystania z wody, kuchni, łazienki itp. trochę ułatwia życie. Na dziko są to dość trudne góry, trudno znaleźć dobre miejsce na biwak, niewiele jest źródeł wody pitnej.
Calenzana.
Początek szlaku GR20 oraz Tra Mare e Monti.
Powoli Calenzana zostaje w dole.
Nasz towarzysz na szlaku.
Ostatnia prosta przez schroniskiem Ortu di u Piobbu.
Do schroniska u Piobbu nie ma dojazdu, wszystkie produkty tranportowane sa za pomoca mułów.
Cennik jedzenia i napojów. Podobne ceny obowiązywały w pozostałych schroniskach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz