W tym roku padło na kierunek Rumunia, byłam tam już dwa razy w 2009 i 2010 roku i już od wtedy myślałam o tym aby wrócić. To bardzo przyjazny kraj na wakacje, wspaniałe góry, niewygórowane ceny, przyjaźni ludzie, nie ma problemu z tym aby biwakować na dziko w namiocie lub samochodzie czy to w górach czy gdzieś nad rzeką, jeziorem.
Postanowiliśmy pojechać busem, którego prowizorycznie przystosowaliśmy do "camperowania" wrzucając do niego materac, nie tylko ze względu na ograniczanie kosztów ale też ze względu na wolność jaka daje takie nocowanie, nie trzeba planować, szukać kwater/hoteli, można zatrzymać się kiedy chcemy, gdzie chcemy i przenocować.
Wyjazd faktycznie okazał się raczej niskobudżetowy, w dwie osoby spędziliśmy w podróży 21 dni, w tym prawie 2 tygodnie w Rumunii, zahaczając o Maramuresz (Sapanta - Wesoły Cmentarz, Góry Rodniańskie) ale głównie w rejonie Bucegów, Piatra Craiului i Gór Fogarskich. W drodze powrotnej odwiedziliśmy Tatry i Kraków. Przejechaliśmy łącznie 3655km.
Największym kosztem było paliwo, wydaliśmy na nie 1170zł, z autostrad na Słowacji i Węgrzech nie korzystaliśmy, w Polsce zapłaciliśmy po 30zł za A1, w Rumuni obowiązkowe jest wykupienie winiety - nasz Fiat Ducato załapał się na kategorię B, koszt winiety miesięcznej wyniósł 75Lei (to jest trochę ponad 70zł), jeśli jedziecie zwykłą osobówką winieta jest o połowę tańsza.
Na noclegi zazwyczaj w ogóle nie wydawaliśmy pieniędzy, spaliśmy w samochodzie lub w namiocie w górach, jedynie trzy noce spędziliśmy na campingach, co kosztowało za dwie osoby i auto łącznie za dobę 50Lei (Camping Aviator w Busteni) i 78Lei (Wampire Camping Bran).
Na wyżywienie, łącznie z zapasami kupionymi w Polsce, wydaliśmy przez te 21 dni zaledwie 700zł, wychodzi średnia jakieś 16zł/dobę/na osobę, nie to żebyśmy aż tak oszczędzali ale po prostu spędzaliśmy dużo czasu w górach gdzie nie było co kupować. Poza tym gastronomia w Rumuni, poza większymi miastami, stoi raczej słabo, dlatego dużo gotowaliśmy sobie sami. Tak, że jak widać wyjazd wyszedł dosyć niskobudżetowy.
Dzień pierwszy to przejazd ze Smażyna do Piotrkowa Trybunalskiego, gdzie zanocowaliśmy na dziko i bezpłatnie w samochodzie parkując nad Jeziorem Bugaj. Nie planowaliśmy noclegu, po prostu wyjechaliśmy po południu i do tego miejsca udało nam się dotrzeć, stwierdziliśmy, że jest ładnie i zostaliśmy na noc, wykapaliśmy się w jeziorze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz