Dojeżdżamy do szosy transfogarskiej od strony Curtea de Arges, od strony jeziora Vidraru - rozbijamy się nad jeziorem, wreszcie można się wyspać, wreszcie jest chłodno w nocy, cudownie.
Balea Lac
Rozbijamy się gdzieś koło transfogarskiej, jak wiele innych osób, jak widac jest to całkiem popularna forma spędzania czasu, takie biwakowanie przy szosie. Spotykamy się z rumuńską gościnnością, nasi biwakowi sąsiedzi częstują nas winem i szszłykami.
Następnego dnia objeżdżamy okolicę, jedziemy drogą nr 7 wzdłuż rzeki Olt.
Kościółek w jakiejś wiosce:
Na nocleg zatrzymujemy się nad strumieniem, niedaleko miejscowości Voinessa.
Zimny strumień robi za lodówkę na piwo.
Rozpalamy ognisko, nieduże takie żeby ugrillowac sobie kiełbaskę, ale z biwakującej niedaleko rodziny przychdzi pani w wieku mojej babci, przedstawia się jako 'Baba', i tłumaczy nam, że takie ognisko to jest do niczego, oni zaraz będą robić porządne, prawdziwe ognisko, 'fog mare' (po rumuńsku: duże ognisko) i nas zapraszają.
I oto ono:
Zabawa była doskonała, Baba rozkręciła niezłą imprezę, mogłaby obdzielić energią z 10 osób, były tańce, palinka .... poznaliśmy super lokalną potrawę: taki jakby krem z ugrillowanego w ognisku bakłażana, jedzony koniecznie z przennym pieczywem - pycha. A rano... no cóż wkładanie głowy do zimnego strumienia aby złagodzić skutki .
Następny postój w miasteczku Sigishoara:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz