Dzień 6 - 05.05.2021 środa
Wyspani, rano ogarniamy obóz, kawa, śniadanie i ruszamy dalej - do Rytra mamy dobrą godzinę drogi. W Rytrze uzupełniamy zapasy w markecie SPAR (znajduje się w dziwacznie wyglądającym budynku).
Powoli wspinamy się znów w górę podziwiając coraz ładniejsze widoki, jest ciepło, słonecznie, wykorzystujemy to na umycie się, w tym celu mieliśmy dodatkową butelkę wody.
Dochodzimy do pięknej polany z chatą a za nią do Niemcowej, Wielki Rogacz i wreszcie Radziejowa - najwyższy szczyt Beskidu Sądeckiego. Wejście na wieżę, pamiątkowe zdjęcia i ruszamy dalej, dalej zalega jeszcze trochę starego śniegu. W międzyczasie pogoda się zmienia, ochładza się a niebo zasnuwają ciemne chmury. Przyspieszamy kroku wiedząc, że schronisko na Przehybie jest już niedaleko. Po drodze ku mojemu zaskoczeniu drogę przechodzi mi kurka głuszca, sama też była na tyle zaskoczona, że zamarła chwilę w bezruchu dzięki temu zdążyłam zrobić jej zdjęcie.
Za chwilę zaczyna padać, coraz mocniej, do schroniska dochodzimy już w strugach deszczu. Z powodu obostrzeń pandemicznych możemy siedzieć jedynie w wiatrołapie, nie jest źle bo jest tam grzejnik i ławki. Zamawiamy bigos i postanawiamy przeczekać ulewę. Niestety z czasem ulewa zmienia się w śnieg i robi się ciemno. Nie ma sensu w tych warunkach iść dalej, schronisko noclegów nie udziela. Trudno, myślimy kimniemy się w tym wiatrołapie, byle do 4-5 i pójdziemy dalej. Jednak pani ze schroniska lituje się nad nami i udostępnia nam nocleg w pomieszczeniu dostępnym z zewnątrz, tzw. goprówce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz