Dzień 4 - 28.03.2016
Obudziliśmy się późno, rano przyszła kotka i wlazła każdemu po kolei do łóżka.Po kawie i śniadaniu ruszyliśmy dalej czerwonym szlakiem. Niewyspani, ale przynajmniej dziś nie mieliśmy długiej trasy. Pogoda była bardzo dobra, świeciło słońce, momentami robiło się wręcz gorąco. Przeszliśmy Połoninę Wetlińską, szczyt Smerek i zeszliśmy do wsi Smerek.
Bardzo chciałam tej wiosny spotkać dziko rosnący wawrzynek wilczełyko, u nas na pomorzu nie udało mi się, raz tylko zaobserwowałam jeden ale u kogoś w ogrodzie na Wyspie Sobieszewskiej, ale to nie to samo. I właśnie schodząc ze Smereka tuż przed przekroczeniem rzeczki spotkałam kilka kwitnących wawrzynków.
We wsi Smerek zaszliśmy na solidny obiad do karczmy "Paweł nie całkiem święty", Wojtek był bardzo zadowolony z pół metra żeberek, ja zamówiłam krupnik i placki ziemniaczane. Wszystko było pyszne. Choć w sumie po dwóch dniach chodzenia po górach to raczej wszystko smakuje, choć tu raczej obstawiam, że jedzenie było naprawdę smaczne.
Dalej ruszyliśmy do Wetliny poszukać noclegu. Po drodze znajdujemy otwarty sklep spożywczy, robimy zakupy: chleb i kilka podstawowych produktów. Trafiliśmy do stosunkowo niedawno wybudowanego (2010-2012) "Schroniska pod Wysoką Połoniną". Bardzo przytulne, ze smakiem urządzone miejsce, widać, że prowadzone z pasją. Noclegi w cenie 30-35zł/os.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz